Co nowego?
Święta były dla mnie zawsze wspaniałym czasem rodzinnych doznań i rozmaitych refleksji. W tym roku nasiliły się jednak wyjątkowo. A wszystko za sprawą małej Kloni, która tak raduje codziennie nasze serducha a przy okazji takich chwil jak Święta pobudza do refleksji o przemijaniu... Zawsze mam takie przemyślenia w miejscach, chwilach, stanach, które trwają dłużej niż jedno, dwa pokolenia... Stoję przy ruinach zamku i myślę sobie ile osób wcześniej, przede mną podziwiało tą budowlę. Spaceruję po warszawskich Łazienkach i przymykając lekko powieki, widzę te pary które majestatycznie przesuwały się przy tych samych co obecnie drzewach... Myślę o tych osobach. O czym rozmawiali? Jakie mieli problemy? Myślę o tym ilu z nich myślało o przemijaniu i o tym, ilu z nich... (wszyscy?) już przeminęło...Teraz kolej na nas... Na mnie... Ale już niedługo otrzemy się dość brutalnie o przemijanie a ktoś inny, ktoś kogo jeszcze może nawet nie ma na tym świecie, z przymkniętymi powiekami może dostrzeże właśnie mnie, zadumanego na alejce w parku...