Co nowego?
Ostatnie tygodnie to istne szaleństwo! Moje dni wyglądają tak, jakbym w nocy (o ile Majka nie przypomni mi o tym, że rosną jej ząbki) już stał w blokach startowych by o 7.15 wystartować w biegu przez płot... nie, nie przez płotki tylko przez pracę, klientów, setki telefonów, faktury, zamówienia, spotkania, pieniądze, paragony, paczki, wysyłki, kurierów, bałagan, małe mieszkanko, ludzką głupotę by... linię mety przeciąć o 1.00 lub 2.00 dnia następnego (o ile Majka nie przypomni mi o tym, że rosną jej ząbki). Naprawdę istne szaleństwo! Mózg paruje od wiecznie do ucha przyłożonej komórki, w klacie co chwile jakimś dziwnym kłuciem coś każe się zatrzymać ale...ale... jest w tym coś! Coś co mówi mi: żyjesz hesja! Żyjesz, nie wegetujesz :)