Co nowego?
Dopadł i mnie chociaż myślałem, że tak nie będzie. Wszystko to z powodu masy spraw na głowie. Zawsze miałem ich sporo. Tak lubię. Teraz trochę mi się miarka przelewa...Wiele czynników doprowadziło do tego, że postanowiłem się gdzieś w połowie roku na poważnie zająć Nikon Klubem Polska (NKP). Nikt się tym nie zajmował a potencjał w narodzie ogromny, więc postanowiłem sobie to wszystko wziąć na klatę. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że to masa roboty i to w dodatku totalnie społecznej. Zorganizowałem robotę i wszystko jakoś szło sprawniej niż myślałem wcześniej że pójdzie. Udało się! Mamy Stowarzyszenie, wszyscy są zadowoleni ale niestety... Koszt jest ogromny. Mimo rozdziału roboty to i tak wszystko prawie się kończy tym, że to ja muszę pojechać, napisać, przypilnować, poprawić. Ktoś powie, że nie muszę, że może to zrobić ktoś inny. Może tak, ale niestety to nie w moim stylu by coś było zrobione ot tak, po macoszemu, na odpieprz. Niestety w narodzie jest taka tendencja, by nie przejmować się sprawami, z których nie ma pieniędzy. Dawałem mimo to ze wszystkim radę. Siedziałem non stop przed kompem, załatwiałem dziesiątki spraw. Wszystko się udawało, mimo że w zasadzie już prawie nie ma mnie dla nikogo, mimo że rozwalam sobie życie i zdrowie, mimo że nie ma mnie niestety powoli też i dla siebie samego :( Nasuwa się pytanie: po co to wszystko?