Tekściwo

hesja Air-Art Photography

26 MAJ 2013

Kochana Mamo!

Napisane z okazji Dnia Matki, który u mnie trwa codziennie...

­[26 maja 2022 roku]

Od 2013 roku, kiedy pisałem zamieszczony poniżej tekst zmieniło się tak wiele. Bynajmniej nie w temacie mojej miłości do Mamuśki! Mamuśka została potraktowana przez życie jak żadna inna znana mi osoba. W roku 2020 odszedł Tatuś. To był dla Mamuśki i dla nas wszystkich potężny cios. Mamusia została w domu sama. Staraliśmy się z Olą pomagać jej jak tylko mogliśmy. Wiadomo, że kochana siostrzyczka, nie tylko z racji bliskości zamieszkania, oczywiście o wiele bardziej. Był to bardzo trudny czas dla nas wszystkich. Nikt jednak nie spodziewał się, że najgorsze dopiero przyjdzie. Najgorsze, wręcz niewyobrażalnie najgorsze! W 2021 roku zmarła nagle Ciocia Hania (najstarsza siostra Mamuśki). Były ze sobą bardzo związane. Często ze sobą rozmawiały przez telefon. Kilka godzin mega pozytywnej rozmowy odbyły wieczorem, podczas gdy następnego ranka Cioci już nie było z nami :( To wydarzenie jeszcze bardziej sponiewierało Mamusię. Za ciosem cios! Wierzyłem, że najgorsze już za nami i pozostała już tylko ciężka praca Oli, całej Rodzinki, moja i… leczącego rany czasu, by Mamuśkę postawić do pionu. Wierzyłem i działałem. Działaliśmy… do 13 lutego 2022 roku, kiedy to w wypadku samochodowym zginęła Ola! :( Ola – nie tylko wspaniała córka Mamuśki, ale też jej największa przyjaciółka, największa pomoc, największe wsparcie, największa radość, opoka, anioł stróż… Co po 13 lutego czuje Mamusia tego nie jestem sobie w stanie w żaden sposób wyobrazić. Wiem co się po tej tragedii dzieje w mojej głowie i w moim sercu. A w jej? W sercu matki, która straciła swój największy skarb? To jest jakiś pieprzony obłęd, by tak wspaniałą osobę tak niewyobrażalnie doświadczyć. Została sama w domu z tysiącem myśli, z potężną tęsknotą przeskakującą pomiędzy Tatusiem a Olą, Olą a Tatusiem. Masa chwil słabości. Masa kryzysów. Kryzysów psychicznych i też fizycznych. Robię co mogę, by jej pomóc. Nie jestem w stanie zastąpić jej Oli. Nawet zbliżyć się do Oli poziomu wsparcia. Ciężko strasznie mieszkając 300 km od domu :( Na szczęście są wspaniali Sąsiedzi. Na szczęście jest wspaniała Rodzina. Na szczęście są wspaniali Przyjaciele i Znajomi. Na szczęście jest… wspaniała Mamuśka, która cały czas nie wiem skąd znajduje siły do walki z tysiącem czarnych myśli, które niejedną osobę już dawno zniszczyłyby totalnie. Walczy z psychiką wykonując setki fizycznych czynności w domu, w jej ukochanym ogródku, przy malarskich sztalugach. Walczy mimo obezwładniającego ją też fizycznego bólu :(
Podziwiałem ją zawsze, a teraz podziwiam jeszcze bardziej. Podziwiam jak daje sobie radę z niesieniem tego życiowego krzyża. Tak. Dzień Matki w tym roku przybrał dla mnie zupełnie inne znaczenie. To Dzień mojej Bohaterki!

 

[26 maja 2013 roku]

"Kochana mamooo, jak bede duzyyy, to Ci psywioooze małpecke s podrózy... hihi :)
Kochana Mamusiu, już jestem duży i małpeczki nadal do domu nie przywiozłem. Co gorsza, ze zmywaniem talerzy też od zawsze miałem problem ale za to... Od zawsze chciałem coś napisać, ująć w słowa ale nigdy mi­ się nie udawało. Nie udawało mi się sklecić kilku zdań na temat: Co ja myślę o mojej Mamuśce? Czy może być lepsza okazja ku temu niż Dzień Matki?

 

Aby od początku zarysować klimat moich przemyśleń, rozpocznę od stwierdzenia, że moja Mamuśka jest najwspanialsza na świecie! Tak, tak, wiem jak są odbierane takie slogany. W moim przypadku to nie slogan a święta prawda poparta tysiącem dowodów. No i dobrze zauważyliście, że: Mamusia! Wielu uważa, że to głupie, nienormalne, maminsynkowate, że czterdziestoletni facet pisze i mówi Mamusiu :) Ale tak już jest i mi to absolutnie nie przeszkadza. Z Mamusią nigdy nie byłem na Ty, nigdy nie była moją Matką ani też nawet Mamą! Zawsze od kiedy pamiętam - Mamusią lub częściej używane – Mamuśką :)

 

Od pierwszych chwil mojego kojarzenia na tym świecie, jestem z niej na każdym kroku niesamowicie dumny. Co ciekawe, w moich oczach od początku nic się nie zmieniła! Mimo, że znamy się już prawie 40 lat :) Mamuśka jest piękną kobietą, zawsze była zjawiskowa i tylko mogę sobie wyobrażać jak za nią towarzystwo w różnych szkołach i nie tylko szalało...  Ale uroda to nie wszystko. Chodzi o podejście do życia. Dzięki niemu jest osobą lubianą przez wszystkich! :)

 

Zawsze pełny uśmiech i zawsze otwarta do pomocy innym mimo, że często sama tej pomocy bardzo potrzebuje. Zawsze zakasane rękawy i zawsze, każdy może liczyć na to, że totalnie bezinteresownie, a często poświęcając swoje środki i zdrowie, zrobi dosłownie wszystko by temu komuś, nawet gdy jest to szalenie niepopularne, pomóc!

 

Uśmiech, o którym pisałem to nie tylko zwykły grymas twarzy ale też... wieczne jaja! :) Boszz ile imprez w życiu i zawsze Mamuśka w roli głównego animatora wszystkich kawałów, żartów i jaj rozmaitych! Gdybym zaczął wymieniać to pewnie nigdy nie skończyłbym tego pisania. Po dziś dzień gdy Mamusia organizuje jakąkolwiek imprezę czy cokolwiek, to jest to gwarancją, że wspomnienia będą niezapomniane. A propos imprez to uwielbiam z Mamuśką pić wódeczkę :)

 

Szaleństwa to jej drugie imię. Nie ma rzeczy niemożliwych i niewykonalnych. Aż strach pomyśleć co by było gdyby sama stanowiła o swoim życiu. Wrodzone poczucie odpowiedzialności za innych nie pozwala jej jednak często na robienie rzeczy, które chciałaby zrobić. Zawsze jak tylko wpadałem do domu z hasłem: jedziemy... gdzieś!? To bez względu na to gdzie by to było, a nawet nie wiedząc gdzie, Mamuśka była zawsze i to od razu gotowa :) Co ważne – bez żadnego „ale”. Dla mnie jest przykładem osoby, która nie wie co znaczy słowo „problem”. Idealny przykład na moje ulubione stwierdzenie, że „problemy mamy tylko w swoich głowach”. Mimo wielu bardzo poważnych życiowych problemów, zawsze żyła i żyje tak, jakby ich nie było. Jej podejście do życia powinno być podawane jako wzór na wszelkich szkoleniach z pozytywnego myślenia :)

 

Mamuśka jest artystką! W pełnym tego słowa znaczeniu. Jej obrazy zachwycają w domach chyba we wszystkich stronach Polski (z tego co wiem nie tylko Polski). Ogródek! Zawsze zaskakuje pięknem i... tą masą pracy, którą Mamuśka w niego wkłada.. Wszelkie rękodzieła, ozdoby, dekoracje, pomysły. Zawsze jak się jedzie do domu, zawsze jest tam coś nowego. Coś co raduje zmysły.
 

Jak sobie przypomnę nasze rozmowy gdy byłem jeszcze totalnym dzieciakiem i porównam je z tymi, które odbywamy prawie codziennie, to zawsze byłem i jestem dla niej dokładnie takim samym partnerem do rozmowy. Zarówno wtedy gdy miałem lat 12 jak i teraz gdy na karku 40-stka. Rozmawiamy jak najlepsi przyjaciele. O wszystkim! Rozmawiamy baaardzo często. Niejednokrotnie w tych rozmowach się zatracamy. Zdarzało się, że zaczynając rozmowę wieczorkiem - zastawał nas świt. Mamuśka nigdy mnie nie poucza, nigdy nie ustawia rozmowy na zasadzie, że ona wie lepiej, że tak ma być i koniec. Zawsze czuję w niej starszego, bardziej doświadczonego przyjaciela. Mówimy i słuchamy się wzajemnie a to rzadka sztuka.
 

Mamuśka gdziekolwiek wpadnie to od razu jest wszystko zorganizowane, załatwione, zrobione i zawsze na wesoło. Ile razy dostałem od niej zastrzyk pozytywnej energii w chwilach, gdy było mi dość źle. I wtedy gdy jako brzdąc śmigałem do niej spać do łóżka i później w wielu momentach dorosłego życia. Raz nawet, dzwoniłem po nią by specjalnie przyjechała, bo będąc w totalnie smutnym i przygnębiającym miejscu – już po prostu nie dawałem rady! Mamuśka wpadła jak ostry wschód słońca nad ciemnym padołem i... nawet z tej świątyni przygnębienia zrobiła oazę radości!

 

W moim życiu bywało różnie, oj bardzo różnie. Miałem przygody, które najdelikatniej mówiąc były dość dyskusyjne pod wieloma względami. Bywało, że wszyscy się ode mnie odwracali. Wszyscy, ale nie Mamuśka, która zawsze wierzyła, że to co robię jest dobre, że moje wybory są słuszne, że dała mi mądrość nie po to by w nią wątpić. Sprawy kończyły się pozytywnie choć niejednokrotnie wystawiałem wszystkich na ciężką próbę! Ci którzy we mnie nie wierzyli próbowali później jakoś to tuszować. Mamuśka nie musiała.

 

W domu nam się nigdy nie przelewało i ciężko to było skonfrontować z masą moich zainteresowań a co za tym idzie – potrzeb. Mamuśka, często po kryjomu, zawsze mi pomagała. Nigdy nie wnikała w to, czy to czy owo będzie mi potrzebne czy nie. Nigdy nie hamowała moich potrzeb w myśl popularnej idei, że jak ona była młoda to tego czy owego nie było więc i ja sobie bez tego dam radę. Dzięki niej miałem to co miałem i dzięki temu finansowemu wsparciu, które zawsze było efektem pomniejszania jej własnych zaskórniaków, rozwijałem się tak jak się rozwijałem.

 

I teraz Mamuśka mi bardzo pomaga. W chwilach radości i smutku. W czasie sukcesów i porażek. Wiem zawsze, że telefon w garść,  „Memory 5 – Mamuśka... i wszystko jasne”. Jest dla mnie opoką. Korzeniem z którego czerpię soki. Podstawą życiową, której potrzebuję by żyć. Ostoją, azylem, do którego można zawsze wpaść, porozmawiać, wyżalić się, poczuć się wysłuchanym i co ważne... zrozumianym. Wszystko to szczere i przepełnione miłością! Jak wspaniale jest takiego kogoś mieć! Jaki dzięki temu jestem szczęśliwy!
To właśnie chciałem dziś Mamuśce powiedzieć składając życzenia ale... głos mi się złamał i już dalej nie dałem rady... Nie dałem rady jak wtedy, kiedy po raz pierwszy obejrzałem Sztuczną Inteligencję (AI) Spielberga. Po zakończeniu się filmu płakałem przez pół godziny nie do wytrzymania. Obrazy z tego filmu nie dają mi spokoju i zawsze poruszają...

 

Wiem, że Mamuśka jest ze mnie dumna a ja zrobię wszystko by była ze mnie dumna zawsze. Moje życiowe sukcesy są na pewno jej sukcesami! Mogę bowiem śmiało przyznać, że te sukcesy były i są możliwe głównie dzięki niej. Mamy tak wiele wspólnych cech, z których jestem szalenie dumny. Czy to wieczne poczucie humoru, czy choćby zdolności organizacyjne, odrobina szaleństwa w życiu? Odziedziczyłem też jakieś skłonności artystyczne, które pozwalają mi inaczej widzieć świat – to przekłada się na moją fotografię.  Najbardziej jednak zadowolony jestem z tego, że mam w głowie poustawiane wszystko wg wspaniałego, najlepszego wzorca. Wzorca opartego na pozytywnym myśleniu, które zawsze było najpotężniejszą i jedynie skuteczną bronią na wszelkie przeszkody! Mamuśka, kocham Cię! :)   ­

 

Leśna sesja

Dwie małolatki :)

na serio i... ... na normalnie :D

Mamuśka podczas świątecznej sesyjki długo nie trzeba było czekać :)

z najlepszym (bo jedynym!!) synem :P

 

jak zawsze - z Majewską :)

Wielkanocna bitwa na jajka

Kolejna fotowyprawa

Wigilia to też dobry pretekst do żartów

Która mama wejdzie do boju z młodzieżą w lany poniedziałek w wyjściowym wdzianku? :D

Nikt nikomu nie dawał forów :D

Nikt tak nie trzyma blendy jak mamuśka :)

Na straganie w dzień targowy

Tak tak... bolą plecy, boli wszystko ale... no jak tu nie wariować z wnusią?

Kolejna sesja

Wigilia w Człuchowie <3

I tak od dawien dawna...

Rodzinny wypad nad morze :)

Jak zawsze z Majewską :)

Modelka nad morzem :)

Na grzybach... najlepiej! :)

Na grzybach... najlepiej! :)

Wielkanoc nad Biebrzą

Pogrzeb Tatusia :((

z Tatusiem...

bez Tatusia... :((

Pierwsza Wigilia bez Tatusia...

Z Olą na lodach w Toruniu

pogrzeb Cioci Hani :(

W odwiedzinach u Tatusia

na pogrzebie Oli :((

Tło:

zamknij

© 2024 Sławek hesja Krajniewski

Polityka prywatności

Wykonanie: Onepix. | DRE STUDIO