hesja Air-Art Photography

21 SIE 2010

LATO Z MAJĄ

BIEBRZA - 21.08.2010

 A my z Majeczką weekend spędziliśmy nad Biebrzą. Pierwszy raz pojechałem tam późnym latem i doznałem małego szoku. To zupełnie inne klimaty niż na wiosnę! Totalnie inne. Gdzie ta cała woda się podziała? Gdzie te wszystkie ptaki?

Pech chciał, że kilka dni przed naszym przyjazdem odleciały czaple. Na szczęście udało mi się przyfocić z daleka małe stadko około 30 sztuk ale to jak mówi Kasia Ramotowska – niedobitki. Trochę szkoda, bo chciałem Mai pokazać ten ogrom wody i zwierzyny a tu… same łąki i głównie wszędobylskie krowy :) Jeździłem sobie samochodem w miejscach, gdzie zawsze stała woda. Biebrzy to rzeczywiście trzeba było szukać w tych trawskach. Nie udało się też spotkać żadnego Łosia. Maja była szczęśliwa bo zobaczyła lisy a ja… bo czarnego bociana :) Super było też na kładce na bagnach, gdzie zupełnym przypadkiem spotkałem znajomych. Poszliśmy do samego końca gdzie stała grupa ludzi. Gdy już powiedziałem grzecznie do widzenia nagle z tyłu słyszę: hesja?? Odwróciłem się a tu Aga, z którą kiedyś razem byliśmy w Karkonoszach na zlocie! Co za spotkanie hi hi Gdy przywitałem się z Agnieszką, podeszła inna dziewczyna i… pyta czy ja przypadkiem bratem Oli Kurowskiej nie jestem? No i wtedy też i ja ją poznałem – słynna Misia, Oli psiapsiółka. Było sympatycznie. Dwie zupełnie niezależne od siebie znajome spotkane przypadkiem gdzieś na końcu świata? :)

W niedzielę nie miałem sumienia budzić Mai o 4.00 jak planowaliśmy. Nie miałem gwarancji, że cokolwiek przyfocimy bo czapli czy innych ptaków jak na lekarstwo. Obudziliśmy się i tak wcześnie bo koło 7.00 i pojechaliśmy na groblę błotniakową. Jest teraz zupełnie inna. Porośnięta pięknymi kwiatkami i… taka sucha :) Zastanowiło mnie jedno zjawisko. Co chwilę nad łąkami widzieliśmy dziwne małe jakby dymki, chmurki, które szybko zmieniały kształt. Co to mogło być? Doszedłem do wniosku, że pewno pozostałości porannych mgiełek. Moje zdanie zmieniło się od razu, gdy udało nam się do takiej mgiełki podjechać bliżej. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że to nie mgiełki ani dymki tylko roje takich malutkich muszek! Ile tego musiało tam być? Masakra! :) I znowu Biebrza mnie czymś zaskoczyła… jak zawsze :) Mimo braku tego czego się spodziewałem było bardzo fajnie. Maja już jest taka duża i taka świadoma, że zacznę chyba zabierać ją ze sobą na kolejne wypady. Super się bawiła i dawała radę. Udzielił mi się jej optymizm jak zawsze innym udzielał się mój. Teraz to mi go brakuje i takie chwile jak z moim skarbem pięknie naładowały mi bateryjkę :)

 


Tło:

zamknij

© 2024 Sławek hesja Krajniewski

Polityka prywatności

Wykonanie: Onepix. | DRE STUDIO