Co nowego?

hesja Air-Art Photography

30 MAR 2012

Co nowego ostatnimi czasy?

No i znowu zawaliłem aktualizację wydarzeń. Może to dlatego, że dzieje się tak dużo? Muszę sobie w głowie poszperać by nie zaburzyć chronologii :) Najłatwiej mi będzie pisać od tyłu! A więc? jest piątek 30.03 i cieszę się na wieczorny przyjazd Asi, która nawiedza Warszawę gdyż w dniu jutrzejszym śmigamy na Galę Lotniczych Orłów ale? to przyszłość a miałem o przeszłości! Zatem??

W poprzedni piątek (23.03) odbył się mały wernisaż Odlotów hesji w galerii Echo w Kielcach. Piszę mały bo rzeczywiście osób nie było dużo w porównaniu z poprzednimi imprezami. Pewnie to dlatego, że wystawa już tam wisiała od kilku dni i przyszły w zasadzie tylko te osoby, które się o wernisażu dowiedziały na FB. Było za to bardzo sympatycznie z winkiem i odpowiedziami na wiele pytań.

Zaraz po imprezie w Kielcach i po Mai sobotnich tańcach, ruszyliśmy nad Biebrzę. Cel? Przeloty gęsi i? spotkanie z łosiami. Pech prześladował Majeczkę w tym temacie zawsze. Łosie pojawiały się na wyciągnięcie ręki ale zawsze i tylko wtedy jak jej nie było. Postanowiłem zrobić wszystko by tą sytuację odmienić. Najpierw był jednak sobotni wieczór. Rewelacyjny zachód słońca i totalnie bez wiatru! Potem nocleg w pensjonacie Dobarz (tym nowym ? świeżo dobudowanym). Warunki wyśmienite! Byliśmy wszyscy pod wrażeniem :) Niestety nie pospaliśmy długo bo nie dość, że tej nocy była zmiana czasu to jeszcze wstawaliśmy o? 4 rano! Dla Mai to zupełna nowość ? wstać przed wschodem słońca i w ogóle zobaczyć wschodzące słoneczko ale? dzielnie wstała i? opłacało się! Już po chwili przyglądaliśmy się dwóm łosiom, które pasły się tuż przy Carskiej Drodze na wysokości Bagna Ławki. Byłem szczęśliwy ? wreszcie Maja mogła te przezabawne stworzenia pooglądać z bliska :) Później jeździliśmy po dobrze znanych nam terenach rozkoszując się wiosenką, która tego dnia szalała porywistym wiatrem. Wody i gęsi jak na lekarstwo ale? było i tak fantastycznie!

19-20.03 Odbyła się kolejna edycja Warsztatów Akademii Nikona. Emocje towarzyszyły mi podobne do poprzednich. Zawsze to samo. Czy będzie pogoda, czy będą latać, czy będzie? fajnie? Tym razem sprawa była trochę bardziej skomplikowana gdyż nawala mi od jakiegoś czasu zdrowie. Dokładniej rzecz ujmując ? ucho. Dziwnie mi się mówiło z zapchaną tą częścią ciała ? słysząc swój głos jakby w środku! Ale z chwili na chwilę się przyzwyczajałem i było fajnie. Tym razem była też wyjątkowa grupa! Niby za każdym razem było miło i fajnie ale teraz było naprawdę fantastycznie i bardzo wesoło. To oczywiście bardzo pomagało w prowadzeniu wykładów. Wieczorkiem do problemów z uchem doszły te z żołądkiem i? miałem pełnię wrażeń :) Wtorek na lotnisku też był inny niż zawsze. W Łasku rządzi nowy dowódca. Mieliśmy jeden spory wylot na tankowanie w powietrzu. Niestety mieliśmy też wiosenny czas ze sporą ilością ptaków w okolicach lotniska co nie pozwalało na niskie przeloty. Trudno ? 8 startów i lądowań oraz wiele przelotów i tak było więcej niż planem minimum. Był też oczywiście symulator, ratownictwo wysokościowe i? sokolnik (choć na krótko). Szkoda, że archeo jeszcze zamknięte po zimie bo coraz więcej w nim super eksponatów. Teraz właśnie oglądam zdjęcia warsztatowiczów i przyznać muszę, że nie dość że weseli to jeszcze porobili piękne foteczki! Coś jakby potwierdzenie mojej zasady że jak jest dobra zabawa to zawsze towarzyszą jej super zdjęcia :)

Weekend przed Warsztatami była u mnie Asia i pojechaliśmy zobaczyć pawia czyli? do Łazienek :) Zapakowałem dziewczyny i Mai rowerek i? wzięliśmy udział w oblężeniu królewskiego parku wraz z tysiącami Warszawiaków i przyjezdnych! Było tyle Luda, że Maja rowerkiem nawet jeździć za bardzo nie mogła hi hi. Również ptaki postanowiły wiosennie zaatakować Łazienki. Jeszcze nie widziałem takiej ich ilości w tym miejscu :) Szkoda tylko że? to ucho :/

Za to weekend wcześniej odwiedziliśmy Dubielno z okazji tatusiowych urodzin. Było super bo pojechałem z Mają. Jak ja z nią lubię jeździć i prowadzić dłuuugie rozmowy oraz grać w wymyślane na prędce gry :) W sobotę dojechała do nas Asia i mogliśmy śmignąć w poszukiwaniu wiosny do babcinego ogródka. Oczywiście z aparatem w ręku. Fotograficznie i tak najbardziej wkręcił mnie pewien kfjatek w domu przy oknie. Szkoda że nie miałem sprzętu do makro (statywu i płytki) ale i tak deczko pomakrowałem :) Wieczorkiem zdrowo się pogościliśmy % z Rodzicami i było supernowo miło :)  Jak zawsze!

Tło:

zamknij

© 2024 Sławek hesja Krajniewski

Polityka prywatności

Wykonanie: Onepix. | DRE STUDIO