Co nowego?
Udało się też załatwić kilka miejsc dla ekipy z SPFL i? szykowało się naprawdę na bogato. Miały być dwa wyloty. Dzienny i nocny. Pogoda również zapowiadała się rewelacyjnie jak na tą porę roku. Jak to jednak bywa podczas takich wypadów na lotnisko, w momencie gdy już wszystkie sznurki są pociągnięte (transport, urlop itd.) następują nagłe zmiany. Prognozy pogody z pięknie słonecznej zamieniły się w pochmurną z mgiełkami a ilość samolotów w pierwszym wylocie z 6 spadła do 1. Nic to. Humory mieliśmy rewelacyjne i to było najważniejsze. Na lotnisku przystąpiliśmy prawie z marszu do focenia pierwszego startu a później spora chwila w domku pilota. Udało mi się porozmawiać z Dowódcą na temat focenia SPFL na EPLK i? no właśnie :) Pozbierałem od wszystkich pilotów wpisy w moim Albumie, którego wartość z wpisu na wpis rośnie w siłę. Było mi strasznie miło, jak przeczytałem wpis Modrzewia! To jest gość :) Gdy ja uganiałem się za pilotami, reszta ekipy fociła 16-tkę w hangarze. Kolejny GO miał mieć miejsce po godzinie 17 czyli po zachodzie słońca. Ustawiliśmy się na Alfie i mieliśmy piękny widok zarówno na kołujące maszyny jak i na te, które rozpędzały się na pasie. Jak zwykle o tej porze dnia, starty były spektakularne.
Jęzory ognia dopalaczy lizały pięknie powietrze a my walczyliśmy z długimi czasami i poprawną ekspozycją. Oczywiście dałem ciała bo mogłem wykorzystać statyw i mieć kilka więcej zdjęć nieporuszonych ale? co tam! Byłem i tak przeszczęśliwy :) Później wspólna kolacja z przyjaciółmi i? z tak naładowanymi akumulatorkami powrót do Warszawy.