Plan był totalnie karkołomny. Po wyczerpujących trzech dniach na lotnisku w Zeltweg postanowiliśmy nocą przejechać do Krakowa i tu wziąć udział w Małopolskim Pikniku Lotniczym na lotnisku Czyżyny. Po całonocnej jeździe w deszczu i mgle nie byłem rano przesadnie wyspany ale... Byłem znowu na pokazach! W dodatku w Krakowie pierwszy raz! Bardzo mi się spodobało od początku. Wszystko z racji wyjątkowości tej jakby nie patrzeć miejskiej imprezy. Pas startowy przypominał mi betonkę powiedzmy parkingu strzeżonego, położonego na osiedlu pomiędzy blokami. Miejsce dla PRESS znajdowało się na górce tuż obok pasa. Położenie to dawało dość ciekawe możliwości focenia. Jak tylko przyjechaliśmy od razu wpadliśmy w mega zabawę bo wariował czarodziej Kairys. Lotnisko to było jakby stworzone dla niego i jego ciasnych manewrów. Wyglądało to oszałamiająco gdy leciał kilka metrów nad pasem na plecach a następnie musiał wyprowadzać bo zaraz za pasem z jednej strony górka a z drugiej druty wysokiego napięcia :) Później przyszedł czas na pozostałe samoloty z takimi gwoździami programu jak Trojan czy Catalina. Udało nam się też dostać na samą płytę lotniska gdzie mogliśmy focić z (uwaga!) samego brzegu pasa startowego! Hihi. Tego jeszcze nie grali na żadnych pokazach. Wszystko dzięki Maćkowi M. i Agnieszce K. Od początku starałem się na zdjęciach oddać specyfikę tej imprezy. Tzn. uchwycić nie tylko same samoloty ale też i klimat okolicznego blokowiska. Natomiast bliskość maszyn nakazywała wręcz zabawę w panoramowanie. Było genialnie i na pewno będę tu za rok. Niestety nie wracaliśmy do Warszawy w dobrych nastrojach. Po zakończeniu imprezy, podczas odlotu do Warszawy, Cesna 172 uległa katastrofie w parku tuż za lotniskiem. Dwie osoby w tym pilot zginęły z tak błahego jak się później okazało powodu. Smutno :(  Zdjęcia z MPL